Kontagion – wywiad z zespołem

KONTAGION to weterani na polskiej scenie metalu industrialnego. Zespół powstał w 2007 roku i ma na koncie cztery płyty długogrające (w tym jedną z coverami wydaną z okazji 15-lecia istnienia) a także cztery EP-ki i płytę kolaboracyjną z zespołem Fatigue. Specjalnie dla czytelników naszego portalu rozmowa z założycielami Kontagion: Damianem „Sfensonem” Bednarskim oraz Łukaszem „Piehoo” Pieszczyńskim

PMA  Na początek – przedstawcie proszę obecny skład Kontagion i powiedzcie kto za co jest odpowiedzialny w zespole

Sfenson: Kontagion 2023 to ja – Sfenson – gitara, wokal, programowanie automatu, Piehoo – bas, wokal, klawisze, Zmarzły – gitara (najświeższy nabytek, choć juz jest z nami ponad 2 lata) oraz Tom Madej – bębny

PMA: istniejecie już od 16 lat, opowiedzcie coś o początkach kapeli. Trochę muzyków już przez Kontagion się przewinęło, choć Wy – Sfenson i Piehoo (z krótką przerwą) gracie w nim od samego początku

Sfenson: Zaczęliśmy jako projekt poboczny, każdy z nas miał wtedy swoje „macierzyste” kapele (ja nadal mam). Z przyczyn różnych przemianowaliśmy się później na regularny zespół i tak jest do dziś. W międzyczasie, razem z ludźmi, zmieniała się koncepcja naszego grania aż dotarliśmy do 2023 i KONTAGION na 100% (czyt. odnaleźliśmy swoją tożsamość). Na koncie mamy 3 pełne albumy, kolaborację z bydgoskim FATIGUE oraz album coverowy wydany z okazji naszych 15tych urodzin.

PMA: to jak już wspomnieliście o albumie coverowym to zapytam – nagraliście utwory Waszych ulubionych kapel czy klucz był inny ?

Piehoo: Część coverów mieliśmy przygotowane od kilku lat, jako materiał na koncerty. A pozostałe to po prostu jedne z naszych ulubionych wykonawców, głównie takich, którzy nas inspirowali w tworzeniu naszej muzyki.

Sfenson: Ogólnie pomysłodawcą tego albumu Był Piehoo, wizji p.t. album coverowy z masą gości z Polskiego undergroundu, potem okazało się, że zbliżają się nasze 15-te urodziny więc poczekaliśmy do tej daty z wypuszczeniem go.

PMA: „Roots” to wasz ulubiony album Sepultury ?

Sfenson: (śmiech) z chęcią obaj odpowiemy na to pytanie. Przez lata miałem bardzo ciężki związek z ROOTS, czytaj: nie znosiłem tego albumu. Mając podejście zakutego metalowczyka tolerującego tylko ARISE i poprzednie albumy nie docierała do mnie ta wersja mojego ulubionego zespołu. Przez ostatnie, powiedzmy, 10 lat bardzo rozszerzyłem horyzonty, otworzyłem się na post metal, industrial metal stał się jednym z moich ulubionych styli, Piehoo bardzo nakręcił mnie na post hardcore, i nagle gdy powróciłem do ROOTS skapnąłem się – przeciez to nie Numetal, ten album to wszystkie style które wymieniłem powyżej. Dziś mega cenię ROOTS. Fajna historia, rzadko tak miewam z albumami.

Piehoo: Ludzie w czasach gdy ta płyta wyszła, wieszali na niej psy, przynajmniej ortodoksi. Dlatego, że była wg nich komercyjna. Ja też nie mogłem z początku jej słuchać, ale z totalnie przeciwnego powodu – to była o wiele ekstremalniejsza i niekomercyjna płyta w porównaniu z poprzednimi. Dopiero po kilku przesłuchaniach się do niej przekonałem. Lubię jej różnorodność.

Sfenson: Tak, jej ekstremalność powalała, brud gitar i dzikość wokali, zupełnie inaczej się to odbierało niż poprzednie ich albumy.

PMA: zgadzam się z wami że ta płyta nie miała nic wspólnego z komercją. Dla mnie jest rozwinięciem tego co robili na „Chaos A.D.”. „Dusted” to mój ulubiony kawałek z Waszej płyty z coverami, choć przyznać muszę że nie wszystkie podobają mi się aż tak bardzo. Nie baliście się coverować Soundgarden ?

Piehoo: Nie boimy się niczego (śmiech). Nie no, stres był oczywiście z wokalami i trochę się nagimnastykowaliśmy. W materii instrumentalnej też były niespodzianki. Ale podołaliśmy i cieszę się na dość nietypowy wybór

PMA: jak ludzie reagują na waszą muzę na koncertach ?

Piehoo: Ostatnie koncerty są odbierane zaskakująco dobrze. Kiedyś to różnie bywało.

Sfenson: Oldschoolowe metaluchy są zaskoczeni nietypowymi w ciężkiej muzyce rozwiązaniami – granie bębnów wspólnie z automatem perkusyjnym, sample + klawisze lecące w tle, masa strun na gryfach. Ludzie z otwartymi głowami zdecydowanie entuzjastyczniej reagują. Ale to nie jest regułą jakąś. Szczególnie osoby mające jakieś nostalgiczne wspomnienia z industrialnym metalem lat 90tych najbardziej nas kumają – osoby, które otarły się o „Streetcleander” GODFLESHa, „Industrial’ PITCH SHIFTER czy debiut SCORN.

PMA: opowiedzcie na temat waszej kolaboracji z kapelą Fatigue, bo jest ona dość nietypowa

Piehoo: Sfenson dorwał ich na jakimś gigu w przerwie między lockdownami.

Stefson: Była to moja propozycja na wyruszenie w nową drogę muzyczną dla KONTAGION. W tamtym okresie myślałem – ok, mamy albumy, EPki, remixy, czego jeszcze nie robiliśmy? I będąc zainspirowany poczynaniami np. Neurosis i Jarboe czy Jesu i Sun Kill Moon zaproponowałem zespołowi FATIGUE zrobienie albumu kolaboracyjnego po tym, jak zobaczyłem ich na żywo w Bydgoszczy. Ciężko było potem to ludziom tłumaczyć, że wspólnie, w 7 osób komponujemy i gramy ten materiał – na 2 basy, 3 gitary, multum wokali itd. Wszyscy myśleli, że po prostu split robimy.

Piehoo: Na tych kilku koncertach, które zagraliśmy razem o dziwo nie było aż takiego chaosu.

Sfenson: Owszem, jakimś cudem te 7 osób opanowaliśmy na scenie (śmiech)

PMA: Waszą płytę z coverami wydała brytyjska wytwórnia Sudden Strike Records. Jak doszło do tej współpracy ? Czy jest szansa, że wydadzą ją również na fizycznym nośniku ?

Sfenson: W planach było wydanie „[R!EKOVERY]” tylko cyfrowo na bandcampie własnym sumptem. Nie planowaliśmy prosić żadnej wytwórni o pomoc z tym albumem z racji problemów prawnych jakie wynikają przy coverach. Na szczęście miałem kontakt z Sudden Strike poprzez drugi zespół w którym gram  – Unborn Suffer. Zupełnie na spontanie pomyślałem sobie – a co gdyby oni to do siebie wrzucili, za darmo, rozpuścili wici, może będą zainteresowani. I udało się. Co do fizyków – było 30 sztuk, zostały nam chyba jakieś 2. Samoróbki, CD-Rki wypalana, pakowane do Slim CD z kolorową okładką. Totalne DIY, dorzucamy je gratis do zamówień innych naszych płyt i albumów.

Piehoo: Jak się trafi kontrakt z jakimś Universalem to może wyjdzie reedycja na zwykłym cd.

PMA: W jaki sposób powstają utwory Kontagion ? Czy macie tzw głównego kompozytora który przynosi na próby gotowe pomysły, czy tworzycie muzykę wspólnie ?

Piehoo: Zrzynamy z innych kapel, ale się nie cieszymy (śmiech). Najczęściej ktoś przynosi jeden albo dwa motywy i wszyscy razem dłubiemy przy tym. Kiedyś jedna osoba przynosiła gotowy numer od początku do końca, który był modyfikowany w kilku procentach, teraz raczej się nam to nie zdarza. Ewentualnie jedna osoba przynosi wszystkie riffy, ale bębny i cała reszta jest robiona przez cały zespół. Właściwie to nie ma reguły.

Ostatnio wróciliśmy do robienia kawałka sprzed 4 lat i kompletnie zmieniliśmy końcówkę, dzięki czemu kawałek jest 3x lepszy, bez fałszywej skromności. Ogólnie, mamy już 6 numerów na kolejny album.

PMA: Planujecie go nagrać i wydać w tym roku ?

Piehoo: Nagrać może tak, ale wydać to najszybciej w przyszłym.

Sfenson: Absolutnie nie, ale planujemy w tym roku go skomponować. Może nawet zacząć nagrywać ale zobaczymy. Nie ma spiny w ogóle bo w 2022 przeszliśmy samych siebie – wydaliśmy dwa albumy w jednym roku. To był najbardziej produktywny czas w całej naszej twórczości.

Piehoo: Produktywny przynajmniej z punktu widzenia efektywności.

PMA: Nowy album – w jakim kierunku muzycznym podążacie ? Czy będzie to rozwinięcie waszego stylu czy zaskoczycie czym zupełnie nowym ?

Sfenson: Piehoo ostatnio zauważył, że dwa z sześciu nowych numerów dość przypominają kolaborację z Fatigue. Ja z kolei bardzo mocno pcham nowe numery w kierunku post hardcore’a oraz sam coraz bardziej brnę w czyste wokale (których było dość dużo na kolaboracji). Myślę, że uważnego słuchacza zaskoczymy. Usłyszy co nieco z kolaboracji, co nieco z „Kontagion” 2019 ale też dużo nowego.

PMA: Jak dla was są ważneteksty ? Co w nich chcecie przekazać słuchaczom ?

Piehoo: Reakcja na osobiste przypały i nieszczęścia życiowe, raczej więcej rzeczy w tym kierunku, ale oczywiście też miejsce na trochę obserwacji społecznych. W sumie, jedno z drugim się zazębia. Ludziom to nie wiem co chcemy przekazać, bo odbiorcy raczej nie interesują się tym tak bardzo. Ale dla nadawcy one są bardzo ważne. Reasumując, piszemy teksty raczej dla siebie niż jako komunikat do innych.Ale jeśli ktoś się z tym bełkotem zidentyfikuje, to miło.

PMA: jak nagrywacie swoje płyty ? Korzystacie z profesjonalnego studia czy też jak wiele obecnych zespołów wykorzystujecie nowoczesną technologię i nagrywacie domowym sposobem ?

Sfenson: Od 2013 i drugiej płyty „[R-!-E]len+less” nagrywamy nasze wydawnictwa w moim studiu. Potem ze śladami idziemy do innego studia na miksy gdyż do niedawna nie czułem się jeszcze na siłach z miksowaniem. Ale album coverowy już zmiksowałem. Wyszło raczej dobrze i jeśli reszta zespołu nie będzie miała nic przeciwko to pozostaniemy przy samowystarczalności, czyli ja i będę rejestrować i miksować. Choć z drugiej strony…brzmienie albumu kolaboracyjnego tak mi się podoba, że chciałbym aby Martin (gitarzysta Fatigue, miksował album kolaboracyjny) zmiksował nasz kolejny album. Czas pokaże.

Piehoo: Przyda się osoba z zewnątrz, ale sprzętowo jesteśmy raczej samowystarczalni, chyba, że trzeba czasem jakieś klamoty pożyczyć.

PMA: Czasy groupies wprawdzie już przeminęły, ale na pewno podczas koncertów zdarzają się różne sytuacje. Jak wasze partnerki podchodzą do tego. Nie są zazdrosne ?

Sfenson: Ja tam kobiety przerażam i nie chcą ze mną rozmawiać także u mnie tego problemu nie ma (śmiech)

Piehoo: a mnie kobiety nie lubią. Choć ostatnio na koncercie była pełna sala i z 60% to były kobiety, w końcu było co pooglądać

PMA: rozumiem że wasze partnerki interesują się waszą działalnością muzyczną i będą czytały ten wywiad i stąd takie wyważone odpowiedzi ?

Piehoo: moja nienawidziła mojego zespołu, na szczęście od 1,5 roku nie mam tego problemu

Sfenson: haha, nie no ja nigdy nie kłamię.

PMA:  jakbyście mieli uszeregować wartości wg kolejności jak są one dla was ważne, to na którym miejscu byłaby muzyka (w sensie gry w zespole) ?

Sfenson: u mnie najważniejsze jest zdrowie. A potem szczęście. A że granie z tymi kochanymi dzbanuszkami daje mi masę szczęścia to wliczam to w punkt / miejsce drugie. Niestety często też koliduje z miejscem pierwszym, czyli zdrowiem. Mózg przy ilości sucharów Pieha bardzo obrywa.

Piehoo: chyba mam to samo, praca jeszcze jest ważna, przy okazji pozdro dla Gałganów. Tam to dopiero lecą suchary

PMA: kiedy zaczęła się wasza przygoda z muzyką. Co sprawiło że postanowiliście zostać muzykami ?

Sfenson: U mnie w grudniu 2001, gdy założyłem ze znajomymi zespół, w którym gram do dziś. Unborn Suffer. Miałem gitarę i jako taki sprzęt już od 4 lat, fascynacja muzyką tylko rosła, a ja czekałem na ten moment, by pojawiły się odpowiednie osoby z którymi mógłbym coś rozkręcić. Udało się. Reszta to długa historia

Piehoo: Ja zacząłem około 1998, w wieku 18 lat, a pierwszy zespół to 1999-2001, ale to totalne powijaki były. Chyba start Enemy Division w 2004 to właściwy debiut. Długo nie było z kim grać tego co lubiłem, w ED też nie do końca, ale było blisko. W Kontagion jak Cię mogę  (śmiech)

PMA: ale na 4 lata opuściłeś Kontagion. Dlaczego ?

Sfenson: Bo był łapsikiem, na szczęście tylko przez 4 lata.

Piehoo: Bo Kontagion był jednorazowym projektem pobocznym w latach 2007-2008. Potem rozpadł się Enemy Division, a ja dołączyłem do Nihil Quest – taką muzykę zawsze chciałem grać. Po 3,5 roku odszedłem i chciałem skończyć z graniem, ale Stefson jakoś przekonał mnie do grania w Kontagion, które reaktywował w międzyczasie jako regularny zespół. To była proza – po odejściu z NQ nie miałem gdzie zostawić sprzętu, a Kontagion miało salkę obok i zgodzili się na przechowanie. I od przechowania do wspólnego brzdąkania droga niedaleka.

Sfenson: Bardzo trudny był ten okres bez Pieha, dobrze, że to przetrwaliśmy.

PMA: Piehoo, zajmujesz się również grafiką , tworzysz m.in. okładki waszych płyt itp. Skąd u ciebie fascynacja grafiką komputerową ?

Piehoo: Fascynacja to za duże słowo, a i fachurą w tej dziedzinie nie jestem, ale zawsze miałem zdolności plastyczne, od dzieciaka.

PMA: o co chodzi z tym „[R-!-E]” w nazwach waszych wydawnictw ?

Sfenson: Zaczęło się od 1szej EPki Kontagion czyli – po prostu – ! (wykrzyknik). Potem przy nagrywaniu debiutu Grim  – oryginalny wokalista i współzałożyciel – zaproponował by ten album nazywał się w stylu – ponowny krzyk. Czyli RE-!. Ale wyglądało to zbyt prosto, więc zaczęliśmy kombinować. i tak wyszło [R-!-E]. A potem wykorzystywaliśmy to do kolejnych wydawnictw ( „[R-!-E]Volt”, „[R-!-E]lentless”, „KO[R-!-E]”).

Piehoo: [R-!-E] to informacja o tym, że to kontynuacja tego, co zaczął zespół na debiutanckiej EP, która nazywała się „!”. Więc To takie „Re – !”. Tylko zabajerowaliśmy formę tego opisu. A potem to stało się tradycją, choć ja osobiście chciałem od tego odejść już w 2015. Udało się na „trójce” i oczywiście kolaborce, ale na album z kowerami to „re” aż się prosiło, więc wróciło.

PMA: rozumiem że kolejny album będzie miał również „[R-!-E]” w tytule ?

Piehoo: ja bym nie chciał, bo i tak już raz się wyłamaliśmy, więc tradycja już nie zobowiązuje

Sfenson: Wątpię. Osobiście jestem przeciwny, choć na razie nie mam propozycji , a nie, mam, ale nawet reszcie zespołu o tym nie mówiłem, także na razie to przemilczę haha

PMA: wolicie koncerty czy pracę w studio ?

Piehoo: ja wolę pracę w studio, ale ostatnio trafiają się dobre sztuki, więc nie narzekam

Sfenson: Sam nie wiem, i to i to mnie jara na swoje sposoby. No i u mnie praca w studio ma inne znaczenie, bo to ja rejestruję i robię za producenta. Zależy od dnia tak naprawdę. Jak z żarciem. Czasem wolisz śledzie, czasem czekoladę.

Piehoo: Muszę spróbować śledzi w czekoladzie, dzięki.

Sfenson: Już idę z miską do rzygania

PMA: jaka płyta zrobiła na was największe wrażenie w ostatnim czasie ?

Piehoo: Joni Mitchell „Blue” 1971 🙂

Sfenson: Ostatni Quicksand „Distant Populations”, to już ponad 1,5 roku od wydania ale jak wyszła to zasłuchiwałem się na repeacie. Również Theory Of Ruin „Counter-Culture Nosebleed” (2003). Od dawna wiedziałem o istnieniu tej kapeli, Nailbomb to moja religia a Fudge Tunnel to był nadzespół, ale nigdy nie zabrałem się za Theory of Ruin bo bałem się, że to jakieś roczkowe granie będzie. Och jak ja się myliłem. Szał, cios i wściekłość. rewelacyjny album.

PMA: a co myślicie o Aggression Continuum – Fear Factory ?

Sfenson: Dla mnie, i Pieha zdaje się też, tego zespołu nie ma od 2005 roku. „Archetype” to był fenomenalny album a „Transgression” bardzo ciekawy eksperyment. Ale od czasu powrotu Dino ten zespół to kopiuj/wklej  ctrl c / ctrl v. To jak Christian i Raymond zostali potraktowani woła o pomstę do piekła. Widać po 2 wcześniej wspomnianych albumach, że w nich była nadzieja na rozwój FF. Podsumowując – FF od 2010 dla mnie nie istnieje. Kilka numerów na „The Industrialist” było dobrych, to wszystko. „A C” posłuchałem ale bardzo się męczyłem.

PMA: jak jest z frekwencją na waszych koncertach ? Ja niestety zauważam że tendencja jest zniżkowa, w ostatnim czasie byłam na kilku koncertach gdzie publiki nie było więcej jak 10 osób. To prawdziwy dramat biorąc pod uwagę jak poszły w górę stawki za wynajęcie klubu i akustyka

Sfenson: Piehoo wcześniej wspomniał, że ostatnio w końcu lepsze sztuki się trafiają. Zgadzam się. Bo w przeszłości potrafiło być naprawdę dramatycznie. I nie ma co się dziwić. Z muzyką obecnie jest za duży podaż – za mały popyt.

PMA: a jak już o koncertach rozmawiamy – Wasz najlepszy gig to był ?

Sfenson: Serio nie wiem. Black Waves 2017 był super. Zagranie na HOYM INDUSTRY w Rybniku w 2022 to było przeżycie. Thrash Attack w Lublinie w 2022 to też był czad!

PMA: a jakaś śmieszna wpadka podczas koncertu ? Zdarzyło wam się coś takiego ?

Sfenson: A tego to było tyle, że sam nie jestem w stanie sobie teraz przypomnieć (śmiech). Ale przypomniał mi się kolejny super koncert – nasze 15-to lecie w grudniu 2022. To tez była udana impreza. Pomimo, że 2 razy się wywaliłem nosząc sprzęt.

PMA: a z marzeń – jako support której kapeli chcielibyście zagrać ?

Sfenson: Godflesh (śmiech).

PMA: jakby Godflesh zaproponował Wam półroczną trasę w roli supportu – rzucilibyście pracę i przyjęlibyście ich propozycje ?

Sfenson: Piehoo pewnie nie, za bardzo kocha swoją robotę. A ja powiem tak – jak to się wydarzy to wrócę do Ciebie i dam Ci znać jak poszło i jaką decyzje podjeliśmy.

PMA: a z polskich kapel – są jakieś które was zachwycają swoją muzyką ?

Piehoo: Parch.

Sfenson: Oczywiście – Kobong, Neuma, Flapjack, stary Vader, Yattering, Parricide, to zaledwie kilka nazw które przyszły mi do głowy tak na szybko. I dodam jeszcze Leshy. Pozdro dla Płockiej sceny, pozazdrościć wam takiego rozmachu.

PMA: Jakie macie plany koncertowe na ten rok ?

Sfenson: Na razie fajny, eksperymentalny gig w Jastrowiu oraz występ na jednym festiwalu. Ale jeszcze nas na nim nie ogłoszono więc nie zdradzam co to będzie. Nad kolejnymi terminami pracujemy.

PMA: jak często macie próby ?

Sfenson: 2 razy w tygodniu, czasem coś wypadnie ale raczej od czasu powrotu do grania pokolaboracyjnego funkcjonuje to.

Piehoo: I tak jesteśmy do przodu w stosunku do innych kapel.

Sfenson: A nawet jeśli próba wypadnie to staramy się ten czas spożytkować zespołowo – w tym czasie nowe numery komponujemy, nagrywamy, albo spotykamy się z Piehem na układanie sampli i klawiszy do nowych numerów.

PMA: czy poza muzyką macie jeszcze jakieś hobby ?

Sfenson: Bardzo interesuję się kinem i serialami, lubię słuchać i oglądać jak się tworzy filmy / efekty itd itp. Poza tym historia XX wieku bardzo mnie interesuje, teraz mam fazę na I wojnę i wojnę w Korei. Oprócz tego gram w gry, kiedyś znacznie więcej grałem, teraz tyle na ile czas pozwoli.

Piehoo: Lubię robić fotki, interesuję się też infrą transportową, urbanizacją, polityką i sprawami miasta. Ale totalnie amatorsko. Rafau jest mikolem czyli miłośnikiem kolei (śmiech) lubi pociągi, w tym ma blisko do mnie. Tomasz z kolei jest dobrym kucharzem.

PMA: a jesteście miłośnikami dobrych trunków ?

Piehoo: Ale bez wzajemności. Dlatego musimy uważać i od jakiegoś czasu trzymamy się z dala.

Sfenson: Ja już nie, od 2014 abstynencja, delikatnie mówiąc – nie służyło to mi. Wydaje mi się, że dobrym wsparciem dla siebie tu jesteśmy, nikt z nas w Kontagion nie jest ochlejtusem, choć było dwóch – ja i Piehoo (śmiech).

PMA: zazwyczaj ludzie wyrastają z tego, a jak nie wyrosną to zazwyczaj źle kończą

Sfenson: Wyrośnięcie to chyba jednak łagodniejsza wersja tego, przez co my przeszliśmy. Nie ukrywam – ja raz się nawet o śmierć przez to otarłem. Dobrze, że to już przeszłość.

PMA: Sfenson, czy masz swojego ulubionego producenta muzycznego ?

Sfenson: Super pytanie. Tak, mam kilka nazwisk dzięki którym sam kształtuję własny styl produkcji i miksowania. Scott Burns, Colin Richardson, Andy Sneap czy Terry Date. jestem dziecko lat 90tych, tak. Chciałem jeszcze wymienić Rossa Robinsona w swoich inspiracjach brzmieniowych ale to może być trochę niebezpieczne. Bo nazywa się go ojcem numetalu, a ten styl muzyczny zle się kojarzy. Niemniej jednego nie można odmówić jego produkcjom – życia i organiczności. Jest świetna. Jak np dwójka KORNa.

PMA: Andy Sneap chyba mój ulubiony, jeszcze cenię Adama Nolly Getgooda z Periphery

Sfenson: Djentowe brzmienia mają coś w sobie, nie ukrywam, z racji naszych niskich strojeń i 8-9ciostrunowych gitar niejednokrotnie siadam do produkcji djentowych po inspirację gitarową.

PMA: gracie na 9 strunówkach ? na własne oczy widziałam 8 strunówkę, trzeba mieć dużą łapę żeby na takim sprzęcie grać

Sfenson: Rafał gra na 8 strunowej, ja na 9-cio. Akurat trafiły mi się długie łapy i paluchy, wygrałem na loterii w tej kwestii, bez fałszywej skromności, i bardzo to ułatwia granie na takiej gitarze.

PMA: ciężko się było przesiąść z 6-ki czy 7-ki na 9-kę ?

Piehoo: Z 7 na 9 ciężko się przesiąść, bo nie zatrzymują się na tych samych przystankach.

Sfenson: Przeszedłem naturalną drogę. Z 6tki przerzuciłem się na 7mkę i na niej grałem 4 lata, potem nastąpił skok na 8mkę, w 2008. I po siedmiu latach przerzuciłem się na 9tkę. Także przyzwyczajałem się etapami. Ale przyznam że zmiana z 8 na 9 strun była najbardziej bolesna, wtedy najbardziej odczułem różnicę.

PMA: nie myśleliście kiedyś by nagrać jakiś numer z polskim tekstem ?

Sfenson: myśleliśmy, i to już zrobiliśmy, Nawet ma klip. Nazywa się 82 i pochodzi z 3 płyty „Kontagion” 2019

PMA: czyli dałam dupy z pytaniem haha. Zmiana pytania więc: nie myśleliście aby nagrać cały album w języku polskim ? Na płycie „Kontagion” umieściliście numer „82” w ojczystym języku i wyszedł on bardzo fajnie

Sfenson: Ja nie mówię „nie” na takie pomysły. W sumie zazwyczaj txty pisze Piehoo, jakby zaczął same po polsku przynosić to zaakceptowałbym to bez problemu i jedziemy z tematem.

Piehoo: U nas takich rzeczy się nie planuje. Może kiedyś to zrobimy, a może nie. Na nowy materiał wszystko póki co jest po angielsku.

Sfenson: i tytuły wszystkich nowych numerów to pojedyncze słowa. Chyba taką regularność zachowamy na 4-tym albumie.

Piehoo: Angielski ostatnimi czasy przestał mieć monopol na międzynarodowym rynku metalowym, że tak to niezgrabnie ujmę. Ludzie na całym świecie słuchają np. kapel śpiewających nie tylko po niemiecku, ale i po polsku czy fińsku. A teraz uczę się hiszpańskiego, więc będziemy kowerowac Brujerię. A Rafau zagra solówkę w stylu Carlosa Santany (śmiech)

PMA: na koniec pytanie o Wasze plany na najbliższą przyszłość

Sfenson: Mamy 6 nowych numerów gotowe na kolejny album. Teraz to jest dla nas priorytetem – komponowanie nowego materiału.

WESPRZYJ NASZ PROJEKT

Przekaż darowiznę 🙂

20,00 zł

Wpłać na zrzutkę.pl 🙂

Polska Muzyka alternatywna

Odkryj więcej z Polska Muzyka alternatywna

Subscribe to get the latest posts to your email.

Dodaj komentarz