Artysta Roku 2021 – Wywiad z zespołem Keymakers

W Plebiscycie przeprowadzonym przez naszą redakcję oraz partnerów – Radio SOK, Rozmowa Trwa, Marqus Mars Talents Show, Music Insider i Punkowastrona – zespół Keymakers został wybrany przez publiczność Artystą Roku 2021 otrzymując jako wyróżnienie wywiad, który przeprowadziła nasza redakcyjna koleżanka Daga. Jeżeli chcecie poznać zespół bliżej, koniecznie musicie go przeczytać!

Miniony rok dla zespołu Keymakers, podobnie jak dla innych artystów był ciężki z powodu pandemii, która blokowała i uniemożliwiała normalne koncertowanie. Jednak pomimo ograniczeń wydali debiutancką EP „Diamond” oraz zagrali wiele świetnych koncertów z równie świetnymi zespołami! EP-ka została ciepło przyjęta przez fanów a my mieliśmy przyjemność objąć jej premierę Patronatem medialnym. O EP-ce, zespole i planach na rok 2022 przeczytacie w wywiadzie Dagi z zespołem Keymakers, na który gorąco zapraszamy.

Dla przypomnienia, zespół Keymakers tworzą:

  • Artur Niedziela – wokal
  • Marcin Nowakowski – perkusja
  • Michał Kosater – gitara
  • Adrian Karbownik – gitara
  • Łukasz Rzadkowski – bas

PMA: Jesteście fanami serii Matrix ?

Łukasz: Z tego co wiem, chłopaki nie są wielkimi fanami, a dla mnie tylko pierwsza część stanowi większą wartość. Jeżeli pytasz o to, czy film jest jakąś inspiracją w naszej muzyce, to nie, tak samo jak kwestia nazwy, bo pewnie o to chodzi w pytaniu (śmiech)

Michał: Oczywiście, że nazwa była inspirowana Matrixem! Myślałem, że wszyscy w zespole o tym wiedzą! (śmiech) Nie tylko film posłużył za inspirację, ale także  piosenka Keymaker zespołu Northlane, która dla mnie osobiście była dużą inspiracją i punktem przełomowym jeśli chodzi o moment, w którym wkręciłem się w metalcore.  

PMA: Dokładnie nazwę miałam na myśli. A jeśli już jesteśmy w temacie Matrixa, nie macie wrażenia, że cały świat zwariował, że to co się dzieje w ostatnim czasie bardziej przypomina wirtualną rzeczywistość niż realną ?

Łukasz: Świat wariuje z każdym rokiem coraz bardziej! Z jednej strony fajnie, że technologia i wszystko inne idzie do przodu, ale z drugiej coraz bardziej zatracamy się w tym co wirtualne, zapominając czym jest rzeczywistość. Choć sam nie należę do osób starych, to widzę ogromną przepaść pomiędzy obecną młodzieżą, a osobami z mojego pokolenia. Teraz większą wartość stanowi to, co widnieje na naszych portalach społecznościowych, niż to, co reprezentujemy  sobą. To straszne, ale niestety do tego dążymy jako społeczeństwo. Nie wykluczone, że czeka nas to, co wydarzyło się w kultowej już pierwszej części Matrixa, choć sądzę, że ja tego (na szczęście) nie dożyje (śmiech).


PMA: Czasy mamy szalone. Nie da się ukryć, że w dobie covida i wszechobecnych obostrzeń bycie muzykiem nie jest łatwą rzeczą. W jaki sposób pandemia wpłynęła na działalność Waszej kapeli ?

Łukasz: Życie muzyka i bez tego zawsze było dość problematyczne w naszym kraju, zwłaszcza, grając cięższą odmianę muzyki. Dodając do tego element związany z obecną sytuacją pandemiczną, otrzymujemy kolejną już kłodę pod nogi, ale i z tym sobie radzimy! Nie da się ukryć, że wszelkie lockdowny i obostrzenia mocno wpłynęły na naszą działaność, przede wszystkim koncertową, ale także i funkcjonowanie samego zespołu. W roku 2020 w październiku, kiedy zachorowałem na koronawirusa, postanowiliśmy z chłopakami wstrzymać próby, do czasu, aż wszystko wróci do jako takiej normalności. Próby wznowiliśmy dopiero po upływie ok. 3-4 miesięcy, a i tak w niepełnym składzie z obawy o zakażenie. Ostatni koncert przed lockdownami zagraliśmy 03.10.2020, a kolejny równo 9 miesięcy później – 03.07.2021. Nie było łatwo i długo wracaliśmy do formy, ale udało się! 

PMA: Wczytując się w teksty utworów, które znalazły się na Waszej debiutanckiej EP-ce „Diamond” odnoszę wrażenie, że ktoś z Was ma mroczną duszę. A może wszyscy ?

Łukasz: Każdy z nas jest na swój sposób mroczny (śmiech). Mimo olbrzymiego poczucia humoru, jakie towarzyszy nam odkąd uformował się obecny skład, staramy się jednak coś przekazać w naszych tekstach, ale o nich na pewno więcej wypowie się ich autor, czyli Artur.

Artur:  W całym anturażu mrocznej materii naszego zespołu, staramy się utworzyć pewną przeciwwagę. Z jednej strony posiada duża dozę mroczności, a z drugiej kontrastują z nią niektóre teksty jak na przykład w utworze Broken Wings.

PMA: O muzyce jaką wykonujecie mówicie, że to mieszanka wielu stylów, w której dominuje melodia i ciężar metalcoru. Dlaczego zdecydowaliście się akurat na granie metalcore, który w Polsce nie jest jednak zbyt popularny ?

Łukasz: Przede wszystkim ma na to wpływ muzyka, którą słuchamy na co dzień, a ta akurat mocno się ze sobą pokrywa. Metalcore i wszelkie odmiany corowe są nam bliskie i wywołują w nas większe emocje aniżeli inne gatunki muzyczne, dlatego granie tego gatunku wyszło naturalnie, bez niczyjego nacisku. Już od pierwszych prób, kiedy powstawały pierwsze riffy, było wiadome, że pójdziemy właśnie w tym kierunku. Co do popularności, to gdyby faktycznie nam na tym zależało, to pewnie poszlibyśmy w inne muzyczne rejony, ale robimy to dla przyjemności i zabawy, a to właśnie z metalcorem czujemy się najbliższej związani i to on sprawia nam największą frajdę.

PMA: Jak oceniacie polską scenę metalcorową ? Dla mnie zdecydowanym numerem jeden jest Mentally Blind, mający pomysł na siebie i konsekwentnie dążący do przodu.

Łukasz: Polska scena metalcorowa stoi na bardzo wysokim poziomie, lecz nie jest ona tak popularna, jak na to zasługuje. Wspomniany przez Ciebie Mentally Blind to faktycznie zespół, który mocno prze do przodu i osobiście bardzo kibicujemy chłopakom dalszego rozwoju. Liczymy też trochę na to, że kiedyś uda się stanąć na jednej scenie, także chłopaki dawajcie znać jak coś! (śmiech). Jest też masa innych zespołów, które warto wymienić. Chociażby Materia, z którą mieliśmy przyjemność dzielić scenę, czy M.O.R.O.N, który zastępowaliśmy na jednym z koncertów, z którego chłopaki musieli zrezygnować z przyczyn zdrowotnych, choć mamy nadzieję kiedyś na wspólny wykon! Poza nimi można wymienić wiele innych, znakomitych zespołów z corowej rodzinki, jak chociażby Phecda, A Step Too Far, Alpha Zero, With All Your Strength czy wiele innych, wartych poznania zespołów. Koncertując zawsze zawieramy nowe znajomości by wzajemnie się wspierać i promować, a także kibicować w dalszym rozwoju. To jest w tym wszystkim piękne!

Artur: Zaczynając swoją przygodę z muzyką metalcore bazowałem głównie na twórczości zagranicznych wykonawców. Nie jestem jednak zamknięty na poznawanie polskiej muzyki i dopiero zaczynam się w nią zagłębiać. Ostatnim moim odkryciem był właśnie wspomniany przez Ciebie zespół Mentally Blind.

Michał: Polska scena metalcore’owa ma bardzo duży potncjał. Jest sporo zespołów tworzących mega fajną muzę, wcale nie odbiegającą od światowych tzw. standardów. Niestety jeśli chodzi o zasięgi nie ma siły przebicia, co widać po wyświetleniach np. na YT. Mam nadzieję, że będzie się to po woli zmieniać. Niestety nasz piękny kraj jest przeważnie opóźniony i niedoinwestowany jeśli chodzi alternatywę muzyczną. W większości działają w tej dziedzinie zapaleńcy dzięki którym to wszystko się kreci. Na szczęście są firmy mniejsze jak From Today Bookings i większe jak Knock Out Productions, dzięki którym odbywają się ciekawe gigi.


PMA: Powstaliście w 2016 roku, dlaczego debiutancka EP-ka ukazała się dopiero w 2021 roku i kiedy Wasi fani mogą spodziewać się pierwszego longplaya ?

Łukasz: Od momentu powstania zespołu, do momentu ustabilizowania składu minęło bardzo dużo czasu. Wielką trudnością okazało się odnalezienie wokalisty, który nie tylko podoła wokalnie naszym wymaganiom, ale także który dogada się z nami jako człowiek, bo to w zespole jest najważniejsze. Artur dołączył do składu chyba jakoś w 2019 roku i tak naprawdę od tego czasu zespół ruszył z bloków startowych. Dogranie materiału, dopracowanie go i dopieszczenie wymagało od nas czasu, dlatego nagrania ruszyły dopiero w 2020 roku. Pandemia przyczyniła się do opóźnienia premiery krążka, dlatego odbyła się ona dopiero w marcu 2021 roku. Temat longplaya jest chwilowo zawieszony, ponieważ obraliśmy nieco inny schemat działania, polegający na wydawaniu kilku singli, które możliwe w przyszłości przerodzą się w obszerniejszy zarejestrowany materiał, ale na ten moment nie jesteśmy podać żadnych konkretów.

Artur: Zgadzam się. Również wpływ na proces twórczy w dużym stopniu odegrała wszechobecna pandemia. Ja osobiście nie mogłem realizować swoich zamierzonych celów w stopniu zadowalającym mnie, to jest znikoma ilość prób, która miała znaczący wpływ na moje odczucia mentalne, a także na jakość śpiewu.


PMA: „Diamond” nagrywaliście w Studio Kalifornia. Moglibyście opowiedzieć nieco więcej na temat tego, jak przebiegała sesja nagraniowa a także kto zajął się miksem i masteringiem.

Łukasz: Większość z nas nie ma doświadczenia studyjnego, dlatego przygoda w studiu była swoistym debiutem większości zespołu. Prace przebiegały sprawnie, choć w okresie pandemicznym, co czasem mocno przeszkadzało z terminami czy innymi elementami. W większości nagrań instrumentów i wokalu, udział brał cały zespół i jak to z reguły bywa, na tym etapie wypłynęło kilka niedociągnięć, które nam umknęły podczas przygotowywania materiału. Coś z czymś nie do końca się zgrywało itd. Na szczęście dobrnęliśmy do końca bez większych kłótni (choć nie obyło się bez kilku mniejszych sprzeczek), a efekt końcowy jest zadowalający, choć wiemy na co musimy zwrócić większą uwagę w przyszłości. To była dobra lekcja dla każdego z nas, która na pewno zaowocuje przy przyszłych produkcjach. Miksem i masteringiem zajął się Robert Wawro ze studia Kalifornia.

Artur: Początkowo nie mogłem nagrywać w pełni sił, ponieważ uniemożliwiała mi to angina, z którą borykałem się długi czas. Natomiast z całą pewnością mogę rzec, że afirmacja pt. “Wszystko będzie dobrze”, pomoże mi przezwyciężyć ten ciężki okres i tak też się stało.

PMA: O miks i mastering zapytałam dlatego, że brzmienie, zwłaszcza gitar, jest na prawdę świetne. Mam natomiast ogromny problem z perkusją, która brzmi zbyt sterylnie i plastikowo. Takie brzmienie to Wasza decyzja, czy bardziej wynikało to z ograniczeń budżetowych ?

Łukasz: Zawsze jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze (śmiech). Tak naprawdę perkusja została w pełni stworzona komputerowo w programie przez naszego perkusistę Marcina, co uznaliśmy za lepsze rozwiązanie, niż nagrywanie żywego instrumentu. Mimo iż jej brzmienie zostało dopieszczone w miksie, to mimo wszystko nie był to żywy instrument, a więc został wyeliminowany czynnik ludzki, nadający charakteru brzmienia i to może stąd wynika wspomniana przez Ciebie nadmierna sterylność.

PMA: Jeden z utworów na „Diamond” został zaśpiewany w języku polskim. Czy na debiutanckim albumie możemy spodziewać się większej ilości polskich tekstów ? A może planujecie nagrać dwie wersje longplaya, polsko i anglojęzyczną ?

Łukasz: Osobiście od zawsze staram się, by teksty w zespole były w języku polskim, ale wiadomo jest, że wiąże się to z wieloma przeszkodami, które najłatwiej ominąć językiem angielskim. Niewykluczone, że „Abominacja” nie będzie jedynym kawałkiem w rodzimym języku w naszym dorobku, ale tego zapewnić nie mogę, bo ostateczne zdanie ma  Artur, który zajmuje się tekstami i to on o tym decyduje. Jeżeli kiedykolwiek wyjdzie longplay, wątpię by był nagrany w dwóch wersjach językowych. Raczej będzie to jedna wersja z poszczególnymi utworami w języku polskim i angielskim.

Artur:  Niewątpliwie język polski należy do najtrudniejszych a zarazem najpiękniejszych języków na świecie, niemniej jednak anglojęzyczna wersja utworu pozwala, w dużo większym stopniu, pokazać uniwersalność utworu, bez obawy o interpretację czy nadinterpretację. Oczywiście, jako członek zespołu, jeśli przyjdzie moment  ustalenia, w jakim języku będziemy aranżować kolejne utwory, jestem w stanie pójść na kompromis i ułożyć najlepszy tekst, który będzie można przedstawić w języku polskim jak i angielskim, bez straty na znaczeniu (co autor miał na myśli?).

PMA: Czy oprócz muzyki macie czas na inne hobby ? Wiem, że Łukasz fascynuje się horrorami a w szczególności tematyką zombie. Muszę przyznać, że z ciekawością zapoznałam się z portalem Iminfected.pl, którego Łukasz jest twórcą.

Łukasz: Bardzo mi miło, że znalazłaś czas na zaznajomienie się z moim hobby. Z czasem zawsze jest problem, zwłaszcza, że Michał, Adrian i Marcin mają żony i dzieci, którym poświęcają dużą część siebie. Jeżeli chodzi o mnie, to mam ich bardzo wiele, a wspomniany przez Ciebie portal iminfected.pl jest moim dzieckiem od 2013 roku i cały czas czynnie go prowadzę. Ponadto ostatnio stałem się współtwórcą podcastu Krytycy Gorszego Sortu, na którym wraz z kolegą dyskutujemy o produkcjach klasy B. Największą jednak część wolnego czasu poświęcam na pisanie i mogę się pochwalić wydaną na naszym rynku książką „Leksykon żywej śmierci. TOM I”  spod mojej ręki, w której opisuje zjawisko motywu żywych trupów w kinematografii w latach 1932-2000. Tom II zaplanowany jest na rok 2022 i obejmie lata 2001-2010. Ponad to piszę opowiadania i obecnie szukam wydawcy na napisaną niedawno książkę fabularną z gatunku horroru ekstremalnego. Jest też kilka innych rzeczy, ale nie chce nikogo przynudzać swoimi pasjami, bo jest ich naprawdę sporo (śmiech).

PMA: Wielu muzyków w Polsce udziela się jednocześnie w kilku kapelach, zwłaszcza dotyczy to perkusistów. Jak to jest w przypadku Keymakers ? Czy jest to Wasza jedyna kapela, czy też może gracie również w innych zespołach ?

Łukasz: Sam gram na perkusji i doskonale wiem o czym mówisz (śmiech). Kiedyś sporo wolnego czasu poświęcałem różnym projektom, lecz mocno ograniczyłem ten element w życiu na rzecz innych i obecnie Keymakers jest moim jedynym zespołem, na który poświęcam swój czas. Bardzo sporadycznie udzielam się także w graniu z moją siostrą i szwagrem w projektach z gatunku poezji śpiewanej. Co do reszty, z tego co mi wiadomo, jedynie Artur udziela się w innym projekcie muzycznym.

Artur: Tak, udzielam się w drugi projekcie muzycznym. Mamy w zanadrzu nagrane już 4 kawałki, które są obecnie miksowane i masterowane. A przed nami jeszcze 6 kawałków do nagrania. Planowane wydanie debiutanckiego singla jest na marzec/kwiecień. Pozdrawiam chłopaków z As Above!

PMA: Przy okazji opowiedzcie proszę coś o Waszych dotychczasowych karierarach muzycznych sprzed czasów Keymakers.

Łukasz: Jedna z takich minionych karier przyczyniła się do mojego bycia w Keymakers (śmiech). Kiedyś, dawno temu, wraz z Marcinem próbowaliśmy stworzyć zespół metalcorowy, jednak nie udało się niczego osiągnąć, ale na całe szczęście kontakt pozostał i to właśnie Marcinowi zawdzięczam przynależność do załogi kluczników. Z moich osiągnięć na pewno muszę nadmienić zespół Swear The Empress, z którym działałem wiele lat i na koncie mieliśmy bardzo dużo osiągnięć i koncertów, ale niestety z przyczyn naturalnych projekt się rozpadł, czego naprawdę mocno żałuje. Wcześniej bębniłem w trash metalowym zespole Dead Lantern oraz grałem na basie w hardrockowym Boosterze, Projektów było znacznie więcej, ale tylko z tymi wymienionymi udało mi się cokolwiek nagrać i wyjść na scenę.

Artur: Nie miałem wcześniej styczniości z żadną kapelą. Przyjechałem do Warszawy w 2019 roku, bo w mojej miejscowości nie ma takiej niszy. Przeprowadzka do dużego miasta miała mi dać możliwość rozwijania pasji, jaką jest muzyka i wokale ekstremalne, a Keymakers jest moim krokiem w tym kierunku (śmiech).

Michał: Ja wcześniej grałem w dwóch zespołach. Pierwszy z nich to Constant Instability, który nigdy nie zagrał żadnego koncertu (śmiech), ale za to dał mi sporą szkołę i możliwość gry z innymi muzykami, za co jestem bardzo wdzięczny. Potem była warszawska Qualia, z którą zagrałem kilka koncertów (mam nadzieję, że niedługo chłopaki wydadzą coś nowego). Aż w końcu zakotwiczyłem w Keymakers.

PMA: Działacie od 2016 roku, trochę koncertów na koncie już macie. Jak fani reagują na Waszą muzykę słuchając jej na żywo ?

Łukasz: Wierzę, że dobrze, a przynajmniej taki feedback do nas trafia. Osoby, które lubią muzykę z cięższych gatunków dobrze się bawią, pogują i jeszcze nigdy nie słyszeliśmy by ktoś na nas buczał (i mam nadzieje, że nie usłyszę!). Z reguły gramy z zespołami, które są zbliżone naszemu gatunkowi, więc z reguły trafiają się fani takiej muzyki, którzy doceniają naszą energię na scenie i muzykę, którą gramy.

Artur: Często zdarza się, że ludzie podchodzą do nas na koncertach i nam gratulują, co mocno podbudowuje motywację całego zespołu i moją też, dzięki czemu na następnym chce dać z siebie jeszcze więcej.

PMA: Kontynuując temat koncertów, wasza największa koncertowa wpadka to … ?

Łukasz: Na szczęście zdarzają nam się głównie delikatne wpadki, które zauważamy głównie my. Pamiętam jednak kiedyś na jednym z koncertów, jak przy pierwszym numerze coś nie tak poszło z podkładem. Jego tempo było bardzo wolne i zamiast przerwać piosenkę i zacząć ją od nowa, w normalnym, zagraliśmy całość w iście ślimaczym stylu. Niby wszystko było ok, ale energia mocno siadła i chyba publika nie takiego otwarcia koncertu z naszej strony oczekiwała (śmiech).

Artur: Jakie wpadki? Przecież jesteśmy profesjonalistami (śmiech). Nasze wpadki staramy się tuszować, tak aby nie dać po sobie poznać, że coś poszło nie po naszej myśli.

PMA: W jaki sposób powstają utwory Keymakers ? Czy macie tzw głównego kompozytora który przynosi na próby gotowe pomysły, czy tworzycie muzykę wspólnie ?

Łukasz: Każdy z nas jest kompozytorem i wnosi coś od siebie do każdego numeru. Z reguły powstają one na próbie, dzięki czemu wszyscy mamy swój udział w jego powstawaniu. Oczywiście zawsze wychodzi od konkretnego riffu, który ktoś gdzieś wymyśli, ale cała reszta jest tworzona wspólnie. Zabawna historia wiąże się z jednym z nowszych numerów, który powstał od zainicjowanej przeze mnie melodii na basie, a ta ostatecznie została wyrzucona, bo nie pasowała do numeru (śmiech).

Michał: Instrumantale do Diamond i Broken Wings powstały zanim skład się ustabilizował więc kilka innych osób miało wpływ na ich kształt. Choć były w głównej mierze wymyślone przeze mnie i Marcina. Obecnie, tak jak Łukasz wspomniał, wspólnie staramy się tworzyć kawałki, chociaż zwykle zaczyna się to od gitar.

PMA: Pytanie do gitarzystów, gdybyście mieli wskazać gitarzystów na których się wzorujecie, którzy są Waszymi guru, to byliby to … ?

Adrian: Dla mnie wzorem jest obecnie Vogg z Decapitated. Najbardziej, jeśli chodzi o technikę i pewność gry. Niektóre z jego riffów od lat mnie powalają. Poza tym lubię Johna Browne z Monuments za jego grę rytmiczną. Z dawniejszych wzorów dodałbym Chucka Schouldinera z Death. Z bardziej zaskakujących to John Scofield i Wes Montgomery są dla mnie inspiracją. Dosyć eklektyczna gromadka ale bardziej chodzi o to, że lubię słuchać ich gry dla własnej przyjemności a „przy okazji” inspiruje mnie ona do grania.

Michał: Mnie od zawsze fascynowała gra Briana May’a z Queen. Co prawda raczej nie słychać jego wpływów w mojej grze (śmiech), to jednak był on jednym z powodów dla którego złapałem za gitarę. Jeśli chodzi o współczesne granie, to riffy nieżyjącego już niestety Toma Searle’a z Architects bardzo mnie inspirują i powodują ciary na plecach. Również gra Joshu’y Travis’a z Emmure jest bardzo dla mnie inspirująca.

PMA: Rok 2021 mamy już za sobą. Nie był to łatwy rok, ale myślę że każdego z Was coś pozytywnego spotkało. Gdybyście mieli wymienić po jednej, tej najważniejszej rzeczy niekoniecznie związanej z Keymakers, jaka Was spotkała w 2021 roku to byłoby to … ?

Łukasz: W moim przypadku była to premiera mojej debiutanckiej książki „Leksykon żywej śmierci”, o której wspomniałem wcześniej. Było to moim wielkim marzeniem, dlatego jej wydanie było nie tylko najważniejszym wydarzeniem roku 2021, ale także jednym z najważniejszych w moim życiu.

PMA: Na koniec zapytam o Wasze plany na 2022 rok ?

Łukasz: Przede wszystkim koncertować i nagrać coś nowego. Już teraz mogę zdradzić, że jesteśmy w trakcie nagrania pierwszego singla, do którego najprawdopodobniej powstanie teledysk. Jest sporo planów i chęci do ich realizacji, więc pozostaje trzymanie kciuków, by żaden wirus tego nie zepsuł!

Więcej o zespole Keymakers:

Keymakers Album „DIAMOND”

Z nieukrywaną przyjemnością, chcielibyśmy Was poinformować o objęciu przez nas Patronatem Medialnym albumu „DIAMOND” zespołu Keymakers, którego premiera już 26 MARCA!

Oceń ten wpis:


Odkryj więcej z Polska Muzyka alternatywna

Subscribe to get the latest posts to your email.

Dodaj komentarz