Zielonogórska formacja rockowa Roadhouse wypuściła swój debiutancki krążek, eponimicznie nazwany po prostu “Roadhouse”. Jest to granie w stylu, którego od dawna brakuje na polskiej scenie muzycznej, albowiem chłopaki zabiorą Was do anglosaskich lat 70-tych, by przywołać nieco dawnej rockandrollowej energii z autentyczną nutką młodej świeżości.


Jest to album, który zabiera nas do epoki kiedy muzyka rockowa święciła swoje największe triumfy. Muzycznie Roadhouse utrzymuje się w konwencji klasycznego hard rocka, co wbrew pozorom cechuje się jednak pewnego rodzaju eklektyzmem – na płycie znajdziemy zarówno ostre rockowe riffy z pogranicza hard ‘n’ heavy, melodyjnie wpadające w ucho piosenki, bluesujące kawałki, delikatnie psychodeliczne odloty, proto-punkową surowość czy nawet w pewnym momencie subtelny ukłon w stronę jazzu.
“Jest to hołd dla muzyki, którą wszyscy uwielbiamy i która w pewien sposób nas łączy. Myślę, że każdy znajdzie na płycie coś dla siebie, jest to granie nie za ciężkie, ale też nie za delikatne, z czym możemy trafić do słuchaczy z wielu środowisk. Materiał jest w miarę różny, ale spójny. Jeśli ktoś jest fanem rock and rolla, to może polubić tego typu granie”.
– mówi Szymon Jurkowski, wokalista i gitarzysta zespołu oraz autor większości materiału.
Adekwatnie do faktu, iż album mocno przywołuje ducha lat 70-tych, znajdziemy w nim echa nawiązujące do największych wykonawców tej dekady oraz sąsiadujących z nią lat 60-tych czy 80-tych.
Płytę otwiera szybki, PRAWIE heavymetalowy “Surprise, Surprise!”; opowiadający lirycznie psychodeliczną historię; “The Shield” przypomni nam nieco takie zespoły jak Budgie czy James Gang; następnie mamy prostolinijny hard rock “Flushed Down the River” oraz glamowe “Give Me Money” z chwytliwym refrenem, co przeniesie nas do klubów z Sunset Strip w słonecznym LA; trochę mroku a’la Black Sabbath zaznamy w topornym “Scary Eyes”; z kolei bluesowy “Seekers of the Truth” z udziałem harmonijki i honky-tonk pianina zaprowadzi w rejony południa Stanów Zjednoczonych; quasi-zeppelinowski instrumental “Ceramic Blues” z solówkami każdego z muzyków robi za przedsmak do finałowego “The Last Flight”, gdzie przesterowane organy hammonda w unisonie z gitarowym riffem nadadzą nam trochę głębokiej purpury.
Ciężko oszacować czas w jakim powstawała płyta, ponieważ utwory zawarte na niej pojawiały się w repertuarze na przestrzeni lat i były dopracowywane podczas licznych prób i koncertów. Niektóre z nich ukazały się w poprzednich latach jako single, jednak na potrzeby albumu zostały one nagrane na nowo praktycznie w całości lub częściowo. Za produkcję płyty odpowiada Piotr Zaleski z Silvermoon Music Studios
“Nagrywki przebiegały w iście rockandrollowej atmosferze, a produkcję postanowiliśmy, że zrealizujemy w jak najbardziej vintage’owym, starym stylu z pewną cząstką nowoczesności – kto siedzi w temacie, wie o co chodzi. Zresztą chłopaki z Roadhouse rasowo oddają brzmienie i klimat amerykańskiego grania z lat 70-tych z lekką domieszką brytyjskości.”
– mówi producent, którego jest to również długogrający debiut.
ROADHOUSE to hard rock/blues rock z Zielonej Góry. Hardrockowy powrót do lat 70. Żywiołowe brzmienie z bluesującym feelingiem oraz glamową ekstrawagancją. Nie za ciężko, nie za lekko, po prostu rock and rollowo. Jeśli jesteś fanem Led Zeppelin, The Rolling Stones, Kiss, Thin Lizzy czy Aerosmith to jest szansa, że do Twoich ulubionych zespołów dołączy również Roadhouse.
Skład:
Szymon Jurkowski – gitara, wokal
Tomek Wójtowicz – perkusja
Hubert Mazurek – gitara basowa



Odkryj więcej z Polska Muzyka alternatywna
Zapisz się, aby otrzymywać najnowsze wpisy na swój adres e-mail.
