de Myszkins album „2”

Promocja Albumu

Rock and roll rządzi się swoimi prawami. Odrobina brawury, odrobina szaleństwa. Niektórzy się z tym rodzą, inni walą głową w parapet tak długo, aż wywołają pożądany skutek. Nie wiadomo, jak było z de Myszkins. Bo z de Myszkins w ogóle wielu rzeczy nie wiadomo. Ale może właśnie o to chodzi. O co? Żeby o nic nie chodziło. Albo żeby nie było wiadomo, o co chodzi. Czujecie różnicę?

16 czerwca ukazał się drugi album projektu zatytułowany po prostu 2. „Kolejna porcja absurdalnej rockowej alternatywy. Distortion podpięty do serca i umysłu jako próba wskrzeszenia niegrzecznych ideałów estetycznych”. Taką zachętę można przeczytać na ich socialmediach. A potem enigmatyczne pytanie: „Czy to jeszcze poranek wielkanocny, czy już świt żywych trupów?” Co ciekawe, oba warianty odpowiedzi coś łączy: lęk i konsternacja świadków. Idąc tym tropem, trzeba przyznać, że „kierownik umysłowy” projektu, książę Myszkin, doskonale wiedział, co robi. Nowe kawałki brzmią jak mieszanka horroru i komedii, pod warunkiem, że scenarzystą byłby któryś z francuskich egzystencjalistów”

„Chciałem poeksperymentować z kategorią absurdu. Niczym bohaterowie filmu von Triera wejść w kontakt z moim wewnętrznym idiotą. To dlatego odważyłem się stanąć za mikrofonem. Pomyślałem, że to kuriozalne śpiewo-mówienie przyda muzyce psychotycznego charakteru. Chciałem, żeby mój rock and roll pachniał szpitalem psychiatrycznym. Żeby słuchacz nie wiedział, czy śmiać się, czy bać, czy płakać. Myślisz, że mi się udało?”

– wyznaje Myszkin.

Raczej tak, jeśli przyjąć, że szaleństwo to rollercoaster emocji i kalejdoskop wrażeń. Podobnie jak na debiucie, znowu mamy zwariowaną mieszankę stylistyczną. Choć dominuje ostre granie. Czasem de Myszkins brzmią jak pastisz Mansona, innym razem jak nagrania Tony’ego Iommiego i spółki, miejscami robi się punkowo, a za moment muzyka przechodzi w łagodniejsze nastroje przywołujące klimat pogodnego rocka z lat 90-tych. Na ogól jest melodyjnie, ale zgodnie z zapowiedzią w social mediach rządzą gitarowe przestery. Nie zabrakło też poezji, z którą de Myszkins flirtowało już wcześniej. Tym razem obok Stanisława Kałuckiego, znanego z cyklu „rzeźnickich” wierszy napisanych jeszcze w latach 80-tych, można usłyszeć kilka utworów do wierszy Słowackiego.

„Słowacki był najbardziej zwariowanym spośród naszych wieszczów. Jego późniejsze rzeczy wskazują na brak piątej klepki. Ale właśnie takiego go lubię. Niektóre jego kawałki wyprzedzają Nietzschego i egzystencjalistów. Pomyślałem, że zrobię muzykę do kilku oktaw Króla-Ducha. To trochę megalomańskie z mojej strony”.

– diagnozuje Myszkin.

Zapytany, czy nie obawia się etykietki z napisem „poezja śpiewana”, odpowiada, że nie, ponieważ jego partie wokalne trudno nazwać śpiewem.

„Jest to raczej poezja skrzeczana. Kiedy byłem młodszy, wszyscy nabijali się z mojego głosu. Pomyślałem, że to dobry znak. Bo przecież nie naśmiewaliby się, gdyby ten głos brzmiał całkiem zwyczajnie…”.

Żarty żartami, ale jest na tym albumie kilka momentów, kiedy robi się zupełnie poważnie. Jeśli ten projekt ma w sobie coś egzystencjalistycznego, to jest to również egzystencjalizm spod znaku Sørena Kierkegaarda. Chodzi o przejmujące sam na sam z losem i z Bogiem, który okazuje się Paradoksem podniesionym do nieskończonej potęgi. 

„Nie chcę rezygnować z metafizyki. Zależy mi na tym, żeby nośnikiem intuicji metafizycznych stała się muzyka, która pozornie oddycha śmiercią metafizyki. Weźmy trochę klimatów Mansona, trochę punk rocka, trochę psychodelii i zastanówmy się, jak użyć tego języka, żeby opowiedzieć o przygodzie człowieka z Transcendencją. Na przykład drugi kawałek na albumie, nasz bandcampowy quasi-singiel [„Violetta Vampir, czyli mefistofeles of po-la-la-land” – przyp. red]. Wygląda jak typowy satanistyczny shit. A to jest historia o kuszeniu, z Dostojewskim i Scorsese w tle. Chyba nie sądzisz, że identyfikuję się z podmiotem, który bełkocze coś w tej piosence?”.

Skoro już mowa o identyfikowaniu… Co do tożsamości członków de Myszkins można mieć uzasadnione wątpliwości. Jeśli wierzyć opisowi na Bandcamp, obecnie w skład projektu wchodzą dwie osoby: Piotr Grzymałowski (odpowiedzialny za kompozycje, cześć tekstów i całość wykonania) oraz książę Myszkin, którego rolą jest „kierownictwo umysłowe”. Jakim sposobem książę Lew Nikołajewicz Myszkin, tytułowy bohater „Idioty” Dostojewskiego, zmaterializował się w Ostrołęce, gdzie działa projekt – nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Grzymałowskiego i Myszkina na ogół widuje się razem. Jak twierdzą świadkowie, świetliste ciało księcia wychyla się zza postaci Grzymałowskiego, niczym ironia zza strof romantycznych poematów „najbardziej zwariowanego z wieszczów”.

„Nawet teraz, kiedy piszę ten tekst, wiem, że Piotr jest przy mnie” – wyznaje Myszkin. „Używam jego rąk, tak jak używam jego słuchu i artystycznej intuicji. Robię to, żeby powiedzieć coś ważnego o świecie. Na przykład to, że, jak gdzieś słusznie zauważono, piękno zbawi świat. Próbuję dorzucić kilka groszy do tego zbawienia. Myślę, że piękno bywa mdłe, jeśli nie przyprawi się go szczyptą ironii. To właśnie robię. To moja życiowa misja: pieprzę, kiedy sól traci swój smak. Rozumiesz?”.

Nie. Ale może właśnie o to chodzi.

Track lista de Myszkins „2”

  1. The Look [czyli wyciekanie świata]
  2. Violetta Vampir [czyli mefistofeles of po-la-la-land]
  3. List do Iron Mana
  4. Prośba [do wiersza Stanisława Kałuckiego]
  5. [nocami spastykowałem]
  6. de cliches of de blues
  7. de quiz song [czyli jaka to melodia?]
  8. de cliches of de pan[crock]
  9. Nic mnie już więcej… [czyli Juliusz de Poet]
  10. Stół [do wiersza Stanisława Kałuckiego]
  11. Król-Duch [czyli jak białych jagniąt jesteście gromada]
  12. de glitch song

Link do singli…

No właśnie ; ) Album nie jest promowany singlami, których można posłuchać na YouTube. Wynika to po części z charakteru albumu, który jest stylistyczną mozaiką i trudno wybrać utwór, który byłby reprezentatywny dla całości. Zdecydowałem też, że tym razem chcę się skupić na Bandcampie jako głównej (i na ten moment jedynej) platformie z nową muzyką de Myszkins.

de Myszkins to jednoosobowa sytuacja muzyczna rozgrywająca się w przestrzeni rocka alternatywnego. Jej twórcą jest Piotr Grzymałowski: kompozytor, gitarzysta, wokalista i poeta, który od czasu do czasu myli samego siebie z księciem Myszkinem. Myszkin to trochę patron projektu, a trochę alter ego twórcy, który na własny użytek przearanżował postać z powieści Dostojewskiego i nadał jej mroczny charakter, którego nie miała w oryginale. de Myszkins mają na swoim koncie dwa albumy długogrające oraz jedną epkę. Debiut ukazał się w 2021 roku na platformie Bandcamp i obok Grzymałowskiego w nagraniach wzięli udział muzycy znani z ostrołęckiej sceny – Izabela Kiernozek, Anna Puławska, Adam Wołosz oraz Przemysław Zera. Rok później na YouTube światło dzienne ujrzał muzyczny tryptyk do wierszy Stanisława Kałuckiego, ostrołęckiego poety, który w latach 80-tych zasłynął tomikiem poświęconym pracy w… rzeźni. Zimnej i drastycznej poezji Kałuckiego towarzyszyła muzyka o ostrzejszym, miejscami punkrockowym charakterze.

de Myszkins tryptyk „Zbierają się cienie”

Promocja minialbumu de Myszkins to ostrołęcki projekt muzyczny poruszający się w przestrzeni rockowej alternatywy z elementami estetyki lo-fi. Na czele projektu stoi kompozytor, gitarzysta i poeta Piotr Grzymałowski, który od czasu do czasu myli…

Oceń ten wpis:

W połowie czerwca 2023 ukazał się drugi album projektu, będący syntezą dwóch pierwszych wydawnictw: melodyjność debiutu spotyka się tu z agresją ciężkich, gitarowych brzmień. Niebawem rozpoczną się prace nad kolejnym dziełkiem Myszkinów. 


Odkryj więcej z Polska Muzyka alternatywna

Zapisz się, aby otrzymywać najnowsze wpisy na swój adres e-mail.

Jedna odpowiedź na “de Myszkins album „2”

  1. Jak miło! Książę Myszkin znowu na stronach Polskiej Muzyki Alternatywnej. Fajne miejsce, konkretni ludzie. No i to zawsze przyjemne – zobaczyć swój projekt na kolorowych (lub czarnobiałych) obrazkach : ) Jeśli lektura tekstu już za Wami, zachęcam do odwiedzania profilu de Myszkins na Bandcamp.

    Polubione przez 2 ludzi

Dodaj komentarz